Święci Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn, pierwsi męczennicy Polski
13 listopada – wspomnienie
Benedykt i Jan byli benedyktynami eremitami, którzy na zaproszenie Bolesława Chrobrego przybyli do Polski z Włoch i osiedlili się w Międzyrzeczu, niedaleko ujścia Obry do Warty; tutaj przygotowywali się do pracy misyjnej. Wkrótce dołączyli do nich Polacy – nowicjusze Mateusz i Izaak oraz kucharz Krystyn. W nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku zakonnicy zostali napadnięci przez zbójców i wymordowani. Gdy do Polski dotarł św. Bruno z Kwerfurtu, zastał kult Męczenników szeroko rozwinięty. Opisał ich dzieje w piśmie pt. Życie Pięciu Braci. Są to pierwsi męczennicy polscy wyniesieni na ołtarze.
Modlitwa
Boże, Ty uświęciłeś początki wiary w narodzie polskim krwią świętych męczenników Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, wspomóż swoją łaską naszą słabość, abyśmy naśladując Męczenników, którzy nie wahali się umrzeć za Ciebie, odważnie wyznawali Cię naszym życiem. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Św. Bruno, Żywot Pięciu Braci Męczenników (fragmenty)
Przedziwny jest Bóg w swoich świętych
Niosąc w lewej ręce świecę, w prawej zaś miecz, nagle przed zbudzonymi świętymi stanął ze straszną twarzą złowrogi zabójca. Jan, syn cierpliwości, który lepiej znał język i w imieniu ich zwykł był odpowiadać przychodzącym, a przez męczeństwo zaraz miał się uświęcić, zaczął mówić tymi słowy: "Przyjacielu, po co przyszedłeś i czego nowego chcą ci uzbrojeni ludzie?" Oszołomiony zbój, który teraz bardzo żałuje, że dobro uczynił, źle czyniąc, odpowiedział: "Pan tej ziemi, Bolesław, przysłał nas, abyśmy bez litości was związali". Uśmiechając się rzekło ono święte oblicze: "Nigdy takiego rozkazu nie wydał dobry książę, który dla miłości Boga bardzo nas kocha. Czemu daremnie kłamiesz, mój synu?" Zabójca odrzekł: "Ale chcemy was zabić. Oto powód, dla którego przyszliśmy". A święty Jan rzecze: "Niech Bóg was wspomaga i nas!" Na te słowa pobladły zabójca natychmiast wydobył z pochwy okrutny miecz i zabił go, zadawszy dwie rany owemu świętemu ciału.
A następnie tę z wyższych względów szczególnie cenną perłę, błogosławionego Benedykta, gdy spieszył do innych, jednym potężnym ciosem ugodził w środek czoła, tak że wysoko tryskająca krew obfitym strumieniem zaczerwieniła krawędzie ścian, i jak to jeszcze dziś można oglądać, wokół rozpryskując się ubarwiła dom pięknymi plamami.
Jeden zaś z tamtych dwóch, z kraju i mowy słowiańskiej, którzy w świętym powołaniu poszli za błogosławionymi mistrzami Benedyktem i Janem, imieniem Izaak, trzeci z kolei, człowiek o silnej budowie ciała, niemile zbudzony, zawołał dwukrotnie: "Boże wspomagaj, Boże wspomagaj!" Szlachetne to zawołanie, zgodnie z owymi słowami: "Wieżą najmocniejszą imię Pańskie; do niego ucieknie się sprawiedliwy i będzie ocalony". I gdy chciał się podnieść jakby do modlitwy, uczuł w środku goleni cios wściekłego miecza, a gdy ręce podniósł, otrzymał drugie bezlitosne uderzenie w pobożne ręce. Sam zaś Izaak zdumiony, że na rozkaz Chrystusa, który jest zbawieniem wszystkich wierzących w Niego, do domu przyszedł upragniony kres - oczekiwana śmierć, jako że przez męczeństwo człowiek zrzuca wielki ciężar narastających grzechów, które nosi, zaświadcza radość serca tymi oto słowami: "Dobrze nam - rzecze - którzy jedynie dzięki miłosierdziu Zbawiciela znaleźliśmy tak dobrą noc i tak szczęśliwą godzinę, na którą nigdy nie zasłużyliśmy naszymi dobrymi uczynkami". I znowu powiedział: "Niech wam Pan błogosławi, ponieważ dobrze nam czynicie".
Z kolei Mateusz, przerażony niezwykłością zdarzeń, daremnie rzucił się do ucieczki na zewnątrz; przebity oszczepami, doszedł w pobliże kościoła, gdzie legł na ziemi rozciągnięty całym ciałem jakby do modlitwy.
Krystyn zaś, ich kucharz, którego brat owego wieczora poszedł do wsi, według owych słów: "Jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony", bronił się kawałkiem drewna, a nie wiedząc o zabiciu braci, na próżno wzywał ich na pomoc, gdyż jako ciałem umarli, nie słyszeli. Wyżej wspomniany Krystyn, ponieważ był przywiązany do zabitych, jako miłości godna i miła w ich służbie osoba, przyłączony został do czterech bezbożnie pomordowanych świętych jako piąty zabity, za wielką łaską Tego, z którego piątej rany boku wypłynęła krew i woda zbawienia, dzięki czemu ludzie dostępują odpuszczenia grzechów.
Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego, Warszawa 1966, LG IV.